-Cóż więc
jestem odważny. Twój facet chyba zapomniał o tobie- uśmiechnął się i podał rękę
dając znak żebym z nim zatańczyła. Nie opierałam się. Wstałam i położyłam dłoń
na jego ramieniu, a on swoja na mojej talii.
-Zostaw ją-
zachrypnięty głoś przeszył moje ciało i odsunęłam się od mężczyzny, lecz on
nadal trzymał mnie. Harry. Tylko on byłby tak wściekły. Złapał chłopaka za
ramię i wymierzył w jego twarz cios pięścią na co wszyscy goście westchnęli i
się oburzyli. –wychodzimy- powiedział krótko i pociągnął mnie za rękę do
samochodu. – Czy ty kurwa słuchasz mnie jak do ciebie mówię?! Mówiłem.że.jesteś.moja!
masz pierdolony zakaz tańczenia z jakimiś fagasami!
-Prze-przepraszam.
– Brunet westchnął ciężko parkując pod moim domem. Otworzyłam drzwi i wyszłam bez
słowa. Cicho weszłam do domu ignorując mamę i tatę. Zamknęłam się w pokoju
zakładając słuchawki do uszu i usnęłam.
Sobota!
Nareszcie wolny dzień od zajęć. Cały dla mnie. Wsunęłam na swoje stopy kapcie i
zeszłam na dół.
-Co ty tu
robisz?- Harry siedział na kanapie rozmawiając z moim ojcem.
-Nie
interesuj się Lucy- tata upomniał mnie dość surowym tonem. Dlaczego Harry
siedział tam z moim tatą? Nie chce mieć z nim do czynienia zwłaszcza, że
przyjaźni się z moim ojcem. Zjadłam śniadanie i poszłam się umyć. Gdy
wychodziłam z domu kątem oka zauważyłam, że Harry i tata nadal nad czymś
zawzięcie dyskutują. Autobus jak zwykle się spóźniał, a ja nerwowo patrzyłam na
zegarek. Zdecydowałam, że nie będę czekać i pójdę na uczelnię pieszo.
Weszłam do
budynku i skierowałam się w stronę Rose i Arona.
-Cześć-
cmoknęłam Rose i Arona w policzek.
-Martwiłam
się o ciebie Lu. Jak było? Był miły? Dużo było ludzi? Co się potem w ogóle
stało? I z jakiej to okazji było? Nic ci nie zrob..- długa wypowiedź Rose po
chwili przerwał Aron.
-Jeśli ci
cos zrobił to zabije gnoja!- Aron przyjął obronną postawę na co się
zaśmiałyśmy.
-Nic mi nie
zrobił, nie martwcie się. Powiedział tylko wszystkim ludziom, że jestem jego i
mają się do mnie nie zbliżać…- Posłali mi współczujące spojrzenie a ja
westchnęłam i weszłam do sali. Gdy zajęcia się rozpoczęły nie miałam
najmniejszej ochoty słuchać profesora. Naprawdę nie mogłam się skupić. Z
zamyśleń wyrwał mnie wibrujący telefon. Wyjęłam go z tylnej kieszeni spodni i
otworzyłam wiadomość trzymając telefon pod stołem aby nikt nie zauważył.
Nieznany numer.
„Przyjadę
dziś po ciebie. Czekaj na mnie i masz się nie sprzeciwiać. Pamiętaj : Jesteś
moja Lucy. Harry xx „
Mój oddech trochę przyspieszył. Skąd on ma mój numer?
Coraz bardziej się zastanawiam czy nie jest jakimś psychopata. Przyjeżdża po
mnie na uczelnie, każe mi iść na bankiet i zdobywa mój numer. Gdy profesor
zakończył wykład wzięłam swoją torbę i wybiegłam z budynku. Na parkingu stał
Harry oczywiście oparty o swojego mercedesa. Zobaczył mnie po czym wsiadł do
samochodu, a ja powolnym krokiem ruszyłam w jego kierunku.
-Cześć piękna – uśmiechnął się na co wbiłam wzrok w swoje
buty. –chciałbym cię gdzieś zabrać
-Ni-nie chce. Chce wrócić do domu.
-Ale ja nie pytałem. Oznajmiłem kotku – spojrzał przed
siebie i odpalił silnik odjeżdżając spod uczelni. Moje oczy otworzyły się
szeroko gdy zobaczyłam gdzie jedziemy. Z
wszystkich stron były drzewa a przed nami niekończąca się droga. Czy on mnie
wywozi do lasu?
genialne <3 jezu dziwie sie ze tak malo wyswietlen i komów ;/ /ala
OdpowiedzUsuńJeju świetnie jak zwykle <3 czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńTHE BEŚCIARSKO :* @DupciaHorana
OdpowiedzUsuńsuper ! :)
OdpowiedzUsuńJak zawsze zajebisty ^^
OdpowiedzUsuńZAJEBIOZA*.*
OdpowiedzUsuń@XdAgatadX
Jeste jak zwykle świetny ♥♥ /PolishDirectioner ♥
OdpowiedzUsuń