Minął
już tydzień odkąd nie rozmawiam z Harrym. Sama nie wiem czy to dziwne uczucie,
które ze mną towarzyszyło to była tęsknota. W sumie to nie mam za czym tęsknić.
Nie byliśmy nawet przyjaciółmi. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Na
wyświetlaczu telefonu widniał napis „ Rose”. Uśmiechnęłam się pod nosem i
odebrałam.
-No
hej laska! Teraz proszę mi się wytłumaczyć czemu nie ma cię od tygodnia na
uczelni.
-Wiesz,
wyprowadziłam się w końcu. Jak zmiany to zmiany. Postanowiłam wypisać się ze
studiów. Znajdę sobie prace w jakiejś kawiarni czy coś.
-No
to widzę, że szalejesz- zaśmiałyśmy się obie i po krótkim pożegnaniu
rozłączyłam się. Dziś idę szukać pracy. Ubrałam czarne rurki, białą bluzkę i na
to luźną koszule w czarno- czerwona kratkę. Wsunęłam na swoje buty trampki i
chwytając torebkę wyszłam z mieszkania. Miałam dwie upatrzone propozycje.
Pierwsza była w kawiarni, a druga w piekarni. Najpierw kawiarnia. Weszłam do
budynku i podeszłam do chłopaka stojącego za ladą.
-Słyszałam,
że szukacie pracowników- uśmiechnęłam się i oparłam głowę o ręce. Chłopak odwzajemnił
mój uśmiech podając jednocześnie klientowi zamówienie.
-szef
jest na zapleczu- ponownie się uśmiechnęłam i poszłam tam gdzie chłopak mi
kazał. Przyznam, że był przystojny i uroczy. Poszłam na zaplecze i zobaczyłam
dość przystojnego, w starszym wieku mężczyznę.
-Em,
dzień dobry. Szukacie może pracowników?
-Tak,
zapraszam- machnął ręką aby dać znak żebym za nim poszła i tak zrobiłam.
Usiedliśmy na sali przy jednym ze stolików. –Pracowała pani już kiedyś w
kawiarni lub takich podobnych miejscach?
-Nie,
aczkolwiek umiem utrzymywać kontakt z ludźmi i z nimi rozmawiać. Nie jestem
leniwa i potrafię szybko pracować. Myślę, że byłby pan zadowolony- posłałam mu
jeden ze swoich uśmiechów, a mężczyzną to odwzajemnił.
-Cóż,
wydajesz się rozsądna. Na razie zostaniesz na okres próbny i będziesz zarabiać
300 euro. Max pokaże ci jak masz pracować i myślę, że od jutra możesz zaczynać.
Max
pokazał mi jak robić kawę i przyjmować zamówienia po czym wyszłam z budynku kierując się do domu. Było już po
20 więc można było poczuć zimny wiatr. Dochodziłam już do osiedla gdzie miałam
mieszkanie i się zatrzymałam. Przed bramą stał już znany mi czarny mercedes. O
nie. Nie będę się nim przejmować. Ruszyłam niepewnym krokiem dalej próbując
udawać, że nic nie widzę. Ominęłam zgrabnie samochód i po chwili usłyszałam
trzask zamykanych drzwi oraz szybkie kroki. Nieco przyspieszyłam swój, ale
chyba nie wystarczająco, bo za chwilę coś, a raczej ktoś szarpnął mnie za
ramię. Stałam przed Harrym unikając kontaktu wzrokowego. Jednak nie długo
wytrzymałam. Miałam chorą potrzebę ujrzeć jego zielone oczy.
-Wpuścisz
mnie do mieszkania?- skinęłam głowa i poszliśmy. W windzie tak samo jak w
mieszkaniu panowała grobowa cisza. –przepraszam
-nie
wybaczam- odpowiedziałam szybko i krótko. Harry westchnął ciężko i przeczesał
palcami po włosach. Taa i prawdopodobnie teraz nie kontrolowanie przygryzam
wargę.
-Słuchaj.
Ja wiem, ze spieprzyłem wszystko. Jechałem, jechałem tam do ciebie. O mało nie
potrąciłem jakiejś dziewczyny, ale były te cholerne korki. Ktoś do mnie
zadzwonił mówiąc, że mam godzinę. Od razu wybiegłem z domu. Przysięgam. Nie wiem
kto ci to zrobił, ale się dowiem. Nie zależnie do tego czy mi coś o nim powiesz
czy nie, czy będziesz chciała abym go znalazł czy też nie. Ten gnojek nie miał
prawa cie dotknąć. I mam ta cholerna świadomość, że to moja wina. Gdybyś mnie
nie poznała to by nic takiego się nie stało. Lucy. Minął cały cholerny tydzień.
Nawet nie wiesz jak mi się dłużył. Jak cie zobaczyłem to wiedziałem, że nie jesteś
taka jak inne. Nie chciałem cie zaliczyć i zostawić tylko mieć przy sobie. Chyba
nawet nie dopuszczałem do siebie tej myśli, ze się zakochałem. Do teraz nie
wiem. Ale wydaje mi się w tobie wszystko tak cholernie idealne. Zapach włosów,
kolor ust, kolor oczu, twoje rzęsy, twoje brwi, twoje ręce. Wszystko. Jeśli teraz
mnie zostawisz nie mam bladego pojęcia co ze sobą zrobię. Powiedziałem ci
więcej niż komu kol wiek innemu. Błagam cię Lucy. Nie zostawiaj mnie- zatkało
mnie. Pierwszy raz widziałam jak Harry jest bliski płaczu. W jego oczach
formowały się pojedyncze łzy wylewające się na policzek. Muszę mu przecież
wybaczyć. Bez zastanowienia rzuciłam mu się na szyję, ale zwykłe przytulenie
zostało zamieniona na bardzo namiętny i pełny….miłości pocałunek.
_____________________________________________________________________________
dziękuje wam bardzo za komentarze ;) i z góry przepraszam,
że taki krótki. Wiem, że obiecałam dłuższe, ale cierpię
na brak czasu.
czytasz=komentujesz